Jak ścierałem siki Fredzia z podłogi dostałem niezłego łupnia w plecy. Przestraszyłem się okropnie. Fredzio przewrócił miotłę opartą o ścianę i dostałem kijem. Jakby nadepnąć na grabie idąc tyłem.

Tysiąc razy był w tym koszu.

Ale teraz jest coś super, karton po mleku.

Trzeba jak najszybciej schować do swoich skarbów.

Skarbiec Fredzia powiększa się szybko każdego dnia.

Trochę za duży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz