niedziela, 28 września 2008

Niezwykła wizyta w naszym domu

Fredzio śpi smacznie i nie wie nawet kto pojawił się w naszym domu.
Kot wczoraj przyniósł w zębach mysz, kucnął w kącie i dziwnie buczał. Gdyby nie to buczenie może nie zwróciłbym uwagi, że ma w zębach mysz. Szczęk kota nie było łatwo rozewrzeć, jakby zastygły odlane ze stali, w końcu jednak pod długim naciskiem palców puścił i myszka wypadła na podłogę. Nie wiedzieliśmy czy przeżyje, schowaliśmy ją na obserwację do pożyczonego po chomiku transporterka. Okazało się że po paru godzinach odzyskała wigor. Dzisiaj wypuściliśmy ją na wolność, bo wygląda, że nic jej kot trwałego nie uszkodził. Skakała i biegała jak szalona. Ustaliliśmy, że to smużka leśna, gatunek całkowicie chroniony. Nie da się opisać satysfakcji z uratowania życia. Jako dowcip należy wspomnieć o naszej wczorajszej głupocie i wypuszczeniu smużki na tapczan. Otóż idąc wzdłuż ściany nagle wpadła za tapczan ku naszej rozpaczy ! Chyba ponad godzinę przekopywaliśmy tapczan, który był podniesiony do góry i oparty na stołku, odsuwane meble, po prostu, tak makabryczne spustoszenie pokoju trudno sobie wyobrazić. Na szczęście smużka się znalazła i po krótkiej gonitwie między różnymi gratami ją wyłapaliśmy. Uff ! Ile razy gdy jakiś grat dla zrobienia miejsca wywalaliśmy z pokoju to po otworzeniu drzwi od razu pakowały się do nas chętne i gotowe pyski Fredzia i Milusia. Poszliśmy spać wymęczeni przed północą. Miluś za to, że nie zabił smużki dostał dzisiaj super żarcie i kocie mleko.

Brak komentarzy: